Nasz kochany Marley nie dał rady chorobie... ale jest mu już dobrze, bo trafił za
"Tęczowy Most"
Jako, że był wesołą i bardzo ciekawską Świnką zainspirował mnie do ułożenia wierszyka ;)))
Trzy dorodne Morskie Świnie,
Siedziały bez przerwy w kinie.
Filmy co dzień oglądały
I się strasznie obżerały ;)
Az pewnego razu latem,
Coś się stało z aparatem
Ekran czarny, dźwięku wcale
Świnie wstały więc ospale
I powoli lecz dokładnie
Poruszywszy nogi zadnie
Wciągnąwszy przednie łapy
Zabrały się do sałaty ;)
Film wiadomo, to męczące,
A do tego upał, słońce
Głód je męczył i obawy:
Jak tu brać się do naprawy?
Po sałacie był ogórek,
Świeży dość, ale bez skórek
Potem ziarno, trochę siana
A naprawa odkładana...
Wieczór już się zaczął prawie,
A prosiaki błądzą w trawie,
Pasą się i obżerają
Nic, a nic nie naprawiają.
Po dniu całym takich męk,
Jeden prosiak niemal pękł
I wykwiczał tak do nieba:
Świnie! Tu fachowca trzeba!
Więc następnie, po kolacji
Świnie w drodze konsultacji
Wezwały Pana technika
W osobie burego Królika
Królik szybko zbadał sprawę,
Pogryzając przy tym trawę
I naprawił ekran za nic
Radość Świń nie miała granic
Więc w rewanżu za ratunek
Królik dostał poczęstunek
Wspólnie zjedli marchwi kilo
Rozkoszując się tą chwilą ;)
mtk
Dedykuje go Marleyowi...